Pobyt na lotnisku - jak zawsze, musiała nam się przytrafić jakaś niespodzianka. Samolot miał opóźnienie 50 minut, a pokład wyglądał jak małe przedszkole , chyba jeszcze nigdy nie widziałem tak wielu małych dzieci w powietrzu. Cicho nie było...

Holbrook
Z lotniska Stanstead busem udaliśmy się do Holbrook jechaliśmy godzinę, i około północy angielskiego czasu byliśmy na miejscu. Rozpakowaliśmy się, ustaliliśmy kto gdzie śpi i...i prawie poszliśmy spać. Tyle,że nagle zrobiło się jasno, i wróciła energia. A co robi turysta o 4 rano? Tak właśnie, idzie na spacer . I znajduje przypadkiem zalew o którym słyszał, oczyszczalnie wody itp...







Poranny spacer i czas na powrót. I małe zaskoczenie uczciwością Anglików - stragan z warzywami i nie tylko , na dworze, otwarty 24 godziny, kupujący po prostu wrzuca pieniądze do skrzyniki pocztowej...przynajmniej powinien :)




Rozmawiając z księdzem, dowiedzieliśmy się,że podczas II wojny światowej na polach za kościołem rozbił się polski lotnik . Początkowo wszyscy myśleli, że to Niemiec, i szybko pobiegli go dopaść...co było dalej - nie wiem,ale lotnikowi podobno nic się nie stało :)
Ipswich












Holbrook
Po wizycie w Ipswich , zwiedzaniu i zakupach, wybraliśmy się na lepsze poznanie naszej miejscowości. Pub blisko nas , gdzie często bywaliśmy by zasięgnąć informacji :






Nasz domek :



A po wizycie w pubie, kolejny spacer...








![]() |
Od lewej : Ian, Luvsan,Mikołaj,Eryk,Ada,Ola,Ola, ja |





I coś, co bardzo mi się spodobało - wędrując mniej lub bardziej udeptanymi ścieżkami, często napotyka się na drewniane ogrodzenia - fajny pomysł, aby ułatwić przejście.

W drodze powrotnej znaleźliśmy...konie










I zabawny znak ograniczający prędkość ;)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz